Herzogin Cecilie
Z Wikipedii
Herzogin Cecilie - nazwa znanego, dwudziestowiecznego stalowego żaglowca - windjammera, nazwanego tak ku czci księżniczki Cecylii Meklemburskiej. Błędne: "Cecille" pojawia się już w popularnej szancie, oryginalnym utworze Kena Stephensa - i tak jest często później cytowane.
Żaglowiec zwodowano w 1902 w Bremerhaven, jako stalowy, 4-masztowy bark, 6-rejowiec, długość 102 m, wysokość ponad 60 m, 3111 BRT, jeden z ostatnich, jakie pływały jako statki handlowe. Zatonął w 1936. Statek określany był jako legendarny. Rekord prędkości na jednogodzinnym odcinku to 20,75 węzła - tylko o ćwierć węzła mniej od absolutnego rekordu amerykańskiego klipra "James Baines" z 1856 r.
"Herzogin Cecilie" był jednym z najszybszych żaglowców świata także w przejściach dobowych i całkowitych przejściach trasy - głównie z powodu monumentalnego ożaglowania (4180 m2), bardzo solidnej konstrukcji oraz niezwykłej dzielności morskiej potwierdzonej w wielu sztormach w pasie "ryczących czterdziestek" i "wyjących pięćdziesiątek" - aż do granicy lodów.
"Herzogin Cecilie" zwodowano jako statek towarowo-szkolny dla kompanii Norddeutscher Lloyd. Pierwszą wojnę światową przezimował w Chile, by w ramach odszkodowań wojennych trafić do Francji, gdzie wystawiony został na sprzedaż. Kupiony w 1921, był nieoficjalnym statkiem flagowym w ostatniej handlowej flocie żaglowcowej świata - w szwedzkiej flocie Gustafa Eriksona z Alandów (nominalnie bandera fińska), który często za bezcen wykupywał żaglowce wychodzące już z użycia i animował jeszcze zapotrzebowanie na tego rodzaju środek transportu, łącząc cele zarobkowe ze szkoleniowymi. Statki te oprócz żeglugi po Bałtyku i Morzu Północnym obsługiwały regularnie australijską linię zbożową trasą z Europy, wokół Afryki i z powrotem z opłynięciem Hornu. Statki te były intensywnie eksploatowane, praca na nich była ciężka, miały niezbyt liczne i bardzo młode załogi, składające się z ludzi, którzy pływali na nich za bezcen w celu wypływania odpowiedniej ilości godzin w ramach zdobywania stopni oficerskich. Nie zmienia to faktu, że wielu załogantów celowo wybierało tą pracę nie chcąc, lub nie potrafiąc przejść z żaglowców na dominujące już wtedy parowce. Pomimo starannej opieki była to flota bardzo wysłużona i skończyła swój żywot po części w awariach i sztormach, część pochłonęła II wojna światowa, a dwa ostatnie na świecie zarobkowe rejsy żaglowców miały miejsce w 1950 r. Do dziś przetrwały jako muzea trzy żaglowce z tej floty.
"Księżniczka" oprócz tego, że była żaglowcem udanym i bezpiecznym, była także jednostką mającą duże szczęście, wychodząc bez opresji z wielu ciężkich sztormów. Statek ten przeżył wielu swoich rówieśników. Niestety, będąc wciąż w dobrej kondycji, zakończył przedwcześnie swój żywot w 1936, w powrotnej drodze z Australii, w wyniku błędu nawigacyjnego we mgle na skałach w pobliżu Devon w Wielkiej Brytanii w miejscu, gdzie na przestrzeni wieków zatonęło także wiele innych statków. Z uszkodzonym dnem, odholowany do niedalekiej zatoki i osadzony na płyciźnie, był jeszcze ratowany przez część załogi i grupy ochotników z brzegu, wśród których znaleźli się nawet byli załoganci "Herzogin Cecilie". Była możliwość dokowania w Plymouth, ale bezbronny statek został praktycznie zniszczony w wyniku kolejnego silnego sztormu. Leży w tej chwili płytko pod powierzchnią wody.
Opracowane na podstawie książki Elisa Karlssona (oficera na H. C.) pt. "Ostatnie żaglowce".
Zobacz też: przegląd zagadnień z zakresu żeglarstwa.